Te rogaliki to pierwiastek zapachów i smaków z rodzinnego domu i gotowania mamy.
Mi się przynajmniej tak kojarzą. Nie jadam rogalików zbyt często, stąd nie mam porównania, ale z tego co pamiętam żadne tak nie smakowały, a tych z piekarni nie ma co nawet przyrównywać.
Dziś w wersji z własną konfiturą malinową, która wyszła bardzo zwarta i pasowała idealnie jako nadzienie (nie jakaś tam marmolada wieloowocowa ze sklepu, jeżeli nie macie dobrego dżemu, polecam zrobić z czekoladą czy kawałeczkami świeżych owoców).
Chyba następnym razem muszę wypróbować ich pełnoziarnistą wersję...
Składniki:
(z moich obliczeń porcja na około 50 rogalików)
3 szklanki mąki
1/2 kostki margaryny
4 żółtka
8 łyżek cukru
(są dosyć słodkie, szczególnie przy słodkim dżemie)
(są dosyć słodkie, szczególnie przy słodkim dżemie)
50g drożdży
1 szklanka ciepłego mleka
opcjonalnie: cukier waniliowy
Wykonanie:
robimy zaczyn z 1/2 szklanki mleka, łyżki mąki, łyżki cukru i rozkruszonych drożdży, odstawiamy do wyrośnięcia na kilka minut
margarynę/masło roztapiamy
mąkę przesiewamy do miski
dodajemy cukier, żółtka, wyrośnięty zaczyn, mieszamy, dolewamy roztopione masło
zagniatamy aż odejdzie od ręki
zostawiamy do wyrośnięcia na około 1/2 h
gotowe dzielimy na 4-8 porcji, po czym każdą rozwałkowujemy na kształt koło i dzielimy na trójkąty
u podstawy każdego trójkąta kładziemy nadzienie, po czym rolujemy w stronę czubka dosyć ścisło, zawijając przy tym brzegi
przed pieczeniem smarujemy białkiem od którego oddzieliliśmy wcześniej żółtka
piec w 160 stopniach od 10 do 15 minut, ale radzę je obserwować, gdyż każdy piekarnik jest inny







































